Wiadomości

Pijany 27-latek uciekał przed raciborską drogówka, odpowie za przestępstwo

Data publikacji 08.04.2019

W związku z nowelizacją przepisów i traktowaniem niezatrzymania się do policyjnej kontroli jako przestępstwo, 27-letni mieszkaniec Pszowa musi liczyć się ze srogimi konsekwencjami ucieczki. Mężczyzna złamał prawo w nocy z soboty na niedzielę, gdy kierując mitsubishi w Raciborzu na ulicy Władysława Reymonta nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Dalszy los nieodpowiedzialnego kierowcy leży w rękach sądu.

Od 1 czerwca 2017 roku niezatrzymanie się do kontroli stało się przestępstwem. Kierowca uciekający przed Policją musi liczyć się teraz z karą od 3 miesięcy do nawet 5 lat więzienia. Na osoby łamiące nowe przepisy sądy będą też nakładać bezwzględny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na okres od roku do 15 lat. Do tej pory, niezatrzymanie się do policyjnej kontroli było wykroczeniem, za które groziła kara grzywny do 5 tys. złotych lub aresztu do 30 dni. 

 Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę  około godziny  01:15 na ulicy Władysława Reymonta w Raciborzu. Wówczas  mundurowi z raciborskiej drogówki   zauważyli kierującego mitsubishi, który wyjeżdżał z parkingu dyskoteki z piskiem opon wymuszając pierwszeństwo przejazdu jadącemu główną ulicą.  Natychmiast przystąpili do działania używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych by zatrzymać samochód do kontroli. Jednakże kierujący mitsubishi  nie zatrzymał się do kontroli drogowej , nie reagując na polecenie mundurowych by się zatrzymał. Policjanci niezwłocznie podjęli pościg za kierującym  dając mu sygnały do zatrzymania się, na które on w dalszym ciągu nie reagował. Ostatecznie policjanci przerwali ucieczkę kierowcy na ulicy Odrzańskiej  w Raciborzu.   Piratem drogowym okazał się być 27-letni mieszkaniec Pszowa. Tu wyjaśniła się też przyczyna jego ucieczki tj. mężczyzna był pijany po przebadaniu okazało się, że ma prawie dwa promile alkoholu w organizmie. Mundurowi zatrzymali mu prawo jazdy, teraz o dalszym losie nieodpowiedzialnego kierowcy zadecyduje sąd.

Powrót na górę strony